Głośny dźwięk budzika rozbrzmiewał w moim pokoju, tym samym brutalnie oddziałując na moją zaspaną głowę. Powolnie podniosłam dłoń by w jakiś sposób uciszyć to piekielne urządzenie. Kiedy cisza zapanowała w mieszkaniu, ospale zsunęłam się z łóżka kierując w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic, po którym zrobiłam delikatny makijaż. Upięłam swoje długie blond włosy w koczek by jak najmniej odczuć ich obecność. Nigdy nie mam z rana za dużo czasu dla siebie. Zdążyłam włożyć na siebie zwiewną białą sukienkę, której kołnierzyk był zrobiony z koronki, wsunęłam na stopy sandałki i z prędkością światła wybiegłam z mieszkania kierując do kawiarni.
Musiałam odebrać przesyłkę z pracy i zanieść do pobliskiego domu starców, jeden z podopiecznych miał dzisiaj urodziny więc zgodziłam się dostarczyć im pakunek ze słodkościami. Dzisiejszy słoneczny dzień w Konohagakure był piękniejszy niż inne w dodatku wizja dnia wolnego całkowicie poprawiała mi humor. Pani Itami dała mi po raz pierwszy wolny dzień w ciągu tygodnia, chciałam to wykorzystać jak najlepiej.
Po dostarczeniu paczki udałam się w stronę szkoły gdzie chciałam się spotkać z kapitanem Yamato. Był dla mnie niczym wujek którego potrzebowałam najbardziej. Będąc pod szkołą dostrzegłam kapitana Kakashiego rozmawiającego z szukanym przeze mnie nauczycielem. — Witaj Yuki!— usłyszałam miły głos Yamato, który na mój widok od razu rozpromieniał. Kakashi skierował uśmiech w moją stronę, jednak widać było, że na jego twarzy malowało się zakłopotanie. Udałam, że tego nie zauważyłam, w końcu nie należę do ich "świata" . —Co zaplanowałaś na dzisiejszy dzień?— kontynuował kapitan obejmując mnie za ramię i zostawiając białowłosego w tyle. —Muszę spotkać się z Shikamaru, podobno potrzebuje mojej pomocy.— Gdy wypowiedziałam te słowa sama się zaśmiałam. W końcu jak niby miałabym pomóc komuś takiemu jak Nara. —Ale obiecaj mi, że poinformujesz mnie o tym jak znajdziesz wybranka serca!— Stwierdził uradowany Yamato szeroko uśmiechając się w moją stronę. Jest to cudowny człowiek, jestem szczęściarą, że los postawił mi go na drodze.
*****************************************************************
Jeszcze chwilę spędziłam na małych plotkach z kapitanem, po czym udałam się na spotkanie z wcześniej wspomnianym brunetem. Droga do polany, która była naszym miejscem spotkania, zajęła mi chwilę. Ucieszyłam się gdy na miejscu dostrzegła Shikamaru, jak zawsze miał na sobie kamizelkę chunina. — Spóźniłaś się Murasaka..— burknął chłopak. —A Ty jak zawsze w szampańskim humorze Nara.— uśmiechnęłam się delikatnie, a po chwili na twarzy mojego kompana również zawitał uśmiech. —Jak Twoja ostatnia misja?— spytał spoglądając na mnie w między czasie wyciągając z kieszonki kamizelki paczkę papierosów. — Było ciężko, musiałam zmierzyć się ze zgrają nieśmiertelnych, a później przeżyć spotkanie z dwoma złodziejaszkami, ale ostatecznie przesyłka jest nienaruszona. — Zaśmiałam się wyjmując z torby małe zawiniątko. Schowałam tam ciasteczka które upiekłam dzień wcześniej. —Jezu Nara Ty nie masz co robić ze swoim życiem?— burknęłam łapiąc za jeszcze nieodpalonego papierosa i całą paczuszkę odłożyłam jak najdalej od niego. Na jego twarzy powstał grymas, jednak szybko zagościł uśmiech, a po chwili położyliśmy się obok siebie na puszystej trawie by w spokoju móc obejrzeć płynące obłoki. Bardzo lubiłam spędzać czas z tym wariatem, znam go odkąd pamiętam. Jednak jego mistrz nie za bardzo za mną przepada, rozmawiałam z nim góra dwa razy, a gdy tylko się pojawiam to on znika. Cieszę się, że Shikamaru tego od niego nie przejął.
Spokojną ciszę przerwał nam właśnie Asuma, który z pośpiechem do nas doskoczył. —Shikamaru, piąta Cię wzywa podobno ma dla Ciebie jakieś zadanie specjalne. — Widać było rozczarowanie na twarzy mężczyzny gdy jego wzrok zatrzymał się na mojej postaci. Zagubiona spojrzałam w dół by tylko uniknąć jego spojrzenia. —Ciebie też Murasaka..— Nie słyszałam reszty. Te słowa zadźwięczały w mojej głowie. Czego hokage może chcieć od zwykłej mieszkanki takiej jak ja? W pośpiechu skierowaliśmy się z brunetem do budynku w którym urzędowała piąta.
*****************************************************************
—Shikamaru to będzie Twoje nowe zadanie rozumiesz? Do pomocy będziesz miał kilku shinobi których Ci przydzielę i pamiętaj, że masz zrobić wszystko co w Twojej mocy. Yamato wraz z Kakashim będą Cię nadzorować.. — Tsunade kontynuowała swój monolog, a ja jak głupia siedziałam na krzesełku przed nią. Nade mną stał Kakashi, Yamato i Asuma, którzy najwidoczniej byli zbyt przejęci by mnie dostrzec. Nie rozumiałam tylko po jaką cholerę ja im jestem potrzebna. —Taka była decyzja trzeciego rozumiesz Asuma!?— Krzyknęła stanowczo blondynka opadając szybko na krzesło. Nareszcie złapałam z kimś kontakt wzrokowy. Tsunade mimowolnie uśmiechnęła się w moją stronę i ciężko westchnęła. —Yukiko musisz zacząć trenować swoje umiejętności ninja. Będzie do dla Ciebie trudne jednak Twoja rodzina właśnie tego chciała, mimo tego co przeszłaś... — jej wzrok uciekł gdzieś w dal, a ja osłupiała starałam sobie wszystko przetrawić. Moja rodzina? Moja przeszłość? O co im do cholery chodzi. Przecież ja nie mam przeszłości, ledwo co pamiętam ze swojego dzieciństwa. Może to była prośba mojej zmarłej ciotki...
—Masz być gotowa jutro o dziewiątej i widzimy się na placu. Zrozumiałaś Yuki? — Stwierdził Yamato gdy wyszliśmy z pokoju piątej. Nic nie rozumiałam z tego co właśnie się wydarzyło. Przecież jestem kelnerką, to jest niewykonalne by zrobić ze mnie shinobi... Moje zagubienie sięgnęło zenitu, kapitan przytulił mnie mocno twierdząc, że wszystko jest w porządku, jednak mi coś tutaj nie pasuje. Oczywiście nikt nie jest łaskaw mnie w nic wtajemniczyć.
lubie shikamaru madry i przystojny:D ciekawe czemu Asuma nie przepada za yuki i ogolnie zasnawia mnie o co w tym wszystkim chodzi :D
OdpowiedzUsuń