sobota, 15 października 2016

"There's no advantage to hurrying through life."

                  No i nadszedł ten wielki dzień! Promiennie uśmiechnięta kierowałam się w stronę bramy miasta skąd miałam ruszyć na swoją pierwszą misję. Wciąż nie mogę uwierzyć, że dosięgnął mnie tak wielki zaszczyt. Skręcając w drugą uliczkę zobaczyłam znajomą mi pewną siebie twarzyczkę.
   —Już się  stęskniłeś?—      Jeden z moich łuków brwiowych powędrował ku górze, a na twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.  Shikamaru bez słowa w mgnieniu oka stał już naprzeciwko mnie. Delikatnie odepchnął mnie na drewniane ogrodzenie. Czując jego wiercący wzrok na mojej twarzy poczułam ciepło wypieków ukazujących się na moich policzkach.    —Shika...—    Nim zdążyłam dokończyć poczułam jak chłopak wbił się swoimi ustami w moje. Czułam jego silne ciało przywierające mnie do ogrodzenia. Nie byłam w stanie go nawet odepchnąć. Przyjemne ciepło wędrowało po moim ciele. Nie chciałam tego, jednak nie mogłam się oprzeć.    —Gdyby nie było nam dane się znowu zobaczyć..—    Wyszeptał odsuwając powoli głowę od mojej.     —Ale jesteś dziwny wiesz. Dzięki za wsparcie..—    Burknęłam niczym małe dziecko zaplatając ręce na klatce piersiowej. Nara pogładził mnie po policzku, a ja znowu poczułam falę rumieńców napływających na moją twarz. Widząc to automatycznie się uśmiechnął.    —Kretyn!—    Warknęłam cicho odsuwając jego rękę. Chwilę patrzyliśmy na siebie bez słowa. Wydaje mi się, że po prostu nie potrafilibyśmy wymienić między sobą jednego zdania. Chwilę milczenia przerwał chłopak przytulając mnie do siebie.    —Nie daj się zabić Murasaka..—    Pogładził mnie delikatnie po głowie, a następnie bez słowa udaliśmy się każdy w swoim kierunku.
                  "Jak ja go nie znoszę.. Moja pierwsza ważna wyprawa a on wyskoczył z pocałunkiem. Co za kretyn!" Przez całą drogę przeżywałam sytuację zaistniałą przez Shikamaru. Nim się spostrzegłam byłam już prawie przy bramie.    —Yukiko!—    Usłyszałam znajomy mi głos. Hinata. Uśmiechnięta dziewczyna machała w moim kierunku. Nagle zobaczyłam zbliżającą się kulę. Upadłam pod jej ciężarem.    —No cześć Akamaru!—    Roześmiania pogłaskałam psa który wygodnie usadowił się na moich nogach. Podniosłam się szybko czując wzrok wszystkich na sobie. Uśmiechnęłam się do towarzyszy, a widząc zadowolonego Yamato mój uśmiech powiększył się jeszcze bardziej.               —Idziecie we czwórkę. Piąta stwierdziła, że najlepiej będzie ze sobą współgrać. Jak wiesz nie jest to misja skupiająca się na walce lecz bezpiecznym dotarciu do celu. —     Spojrzałam się na drużynę 8 która była już widocznie gotowa do drogi.     —Yuki..—    szept Yamato sprowadził mnie na ziemię. Słychać było załamanie w jego głosie.    —Proszę Cię uważaj na siebie! Odżywiaj się dobrze i nie daj sobie w kasze dmuchać dobrze? Pamiętaj, że będę tutaj na Ciebie czekać. Wiem, że dasz sobie radę. Wierzę w Ciebie..—     Widząc przeszklony wzrok kapitana czułam, że sama zaraz się rozkleję. Przytuliłam się mocno do niego.    —Nim się obejrzysz będę z powrotem. Dziękuję kapitanie.—    Delikatnie się skłoniłam wyrażając tym szacunek do stojącego naprzeciwko mnie mężczyzny. Wiele mu zawdzięczam, gdyby nie on nie byłabym tym kim jestem. Do oczu Yamato napłynęło jeszcze więcej łez. Skinął głową po czym na pięcie odwrócił się idąc w stronę wioski. Odwróciłam się do swoich nowych towarzyszy. Z uśmiechem spojrzałam na nich i ruszyliśmy w stronę ustalonego przez hokage celu. Spojrzałam ostatni raz przez ramię chcąc znowu zobaczyć wioskę. Na bramie stała dobrze znana mi postać paląca papierosa. Uśmiechnęłam się szeroko dwoma palcami wykonując pożegnanie w jego kierunku. Skinął głową. Podbiegłam do kompanów znikając w głębi lasu.
            *****************************************************************

                  Naszym zadaniem było przeprowadzenie kogoś ważnego z wioski Piasku. Kazekage powiedział, że osoba ta jest nieprzewidywalna przez co musimy być ostrożni. Jesteśmy potrzebni po to, że w wiosce piasku nie mają tak dobrze szpiegujących ninja jak nasi. Przez co chcieli mieć pewność, że bez większych problemów będziemy w stanie przeprowadzić osobnika do Iwagakure. Wydawało się to może banalne, jednak nie wiedzieć dlaczego czułam jakiś niepokój. Po czterech dniach drogi byliśmy już prawie na miejscu. Zdecydowaliśmy się zatrzymać na nocleg.                     —Powodzenia w rozstawianiu namiotów. — Zaśmiała się Hinata spoglądając na swoich przyjaciół. Chłopcy byli bardziej niż oburzeni jednak mieli świadomość, że już się nie wymigają. —Chodź Akamaru!— Zawołałam czworonoga udając się z białooką po drewno. Uwielbiałam spędzać czas z dziewczyną. Mimo jej nieśmiałej powłoki jest naprawdę zabawna. Trzeba tylko ją bliżej poznać, a otworzy się przed Tobą i buzia się jej nie zamknie.    —I jak się czujesz? —    Spytała z uśmiechem spoglądając na mnie. Biorąc patyki od Akamaru trochę się wystraszyłam, już jutro będziemy na miejscu co oznacza, że misja w pewien sposób stanie się trudniejsza. Odwzajemniłam uśmiech spoglądając się na nią.    —Mną się nie przejmuj, lepiej powiedz co z Naruto?—    Odparłam zadowolona.    —Och nic nie mów.. Wyszliśmy ostatnio razem na ramen, ale gdy zobaczył Sakure to już zapomniał o otaczającym go świecie..—    Zdenerwowana nadęła buzię siadając na pobliskim kamieniu.    —Nie przejmuj się nią! Widać, że to Ty jesteś w jego typie.—   Na dźwięk moich słów dziewczyna rozpromieniła się.
                  Po powrocie na miejsce zbiórki zobaczyłyśmy idealnie rozstawione namioty.    —Dobra robota panowie!—    Zachichotałam odkładając z Hinatą drewno do naszykowanego już dołka. Usiedliśmy obok siebie przy palącym się ognisku. Byłam szczęśliwa, że piąta wybrała akurat grupę 8. Lubiłam ich, nawet Shino który raczej był oszczędny w słowach. Po zjedzeniu kolacji i długim rozmawianiu o niczym skierowaliśmy się do swoich namiotów. Czułam motylki na samą myśl o jutrzejszym dniu.
            *****************************************************************

                  Sunagakure.. Przepiękny widok ukazał się naszym oczom. Morze piasku rozprzestrzeniało się jeszcze daleko poza wioskę. Promienie słońca odbijały się od ziemi tworząc niesamowite zjawisko. Pod bramą spotkaliśmy jednego z posłańców kazekage, który pośpiesznie kazał nam się udać do jego siedziby. Nie wiedziałam dlaczego, ale czułam że ta wioska jest mi znajoma. Te wszystkie domy, sklepy i ten ogromny plac pod siedzibą czwartego. "Przestań Yuki, przecież nigdy tutaj nie byłaś." powiedziałam do siebie starając się doprowadzić do porządku. Czułam szybko bijące serce, bałam się, że po wejściu do kazekage stracę przytomność przez ten otaczający mnie stres.

1 komentarz:

  1. Rozdział fajniutki zaskoczył mnie Shikamaru ale coś czuje że dopiero przy następnym akcja się dopiero zacznie na dobre:)

    OdpowiedzUsuń