wtorek, 18 października 2016

"Never give up without even trying. "

                 Mrok przykrył otaczający nas teren. Burzowe chmury sprawiły, że dzisiejsza noc wydawała się być dużo bardziej ponura niż poprzednie. Schowałam się szybko do jednego z rozstawionych namiotów, tuż za moimi plecami usłyszałam opadające krople deszczu. Uśmiechnęłam się mimowolnie ze swojego szczęścia. Okręciłam się ciepłym kocykiem starając zebrać kłębiące się teraz w mojej głowie myśli..   —Yuki!— Przemoknięta Hinata wskoczyła do namiotu.    —Już dawno nie widziałam czegoś takiego.—   Zaśmiała się chowając w śpiwór znajdujący obok mnie. Uczyniłam tą samą czynność co moja towarzyszka chcą już upragnionego końca tej misji. Dziewczyna oznajmiła mi w między czasie, że chłopcy na zmianę będą stać na straży. W sumie to dobry pomysł, wystarczy tylko by Shino wypuścił swoje owady, a one momentalnie ostrzegą go o nadchodzącym niebezpieczeństwie. Ułożyłam się obok koleżanki, powoli zamykając zmęczone już powieki.
Yuki! Yukiko! - Zerwałam się słysząc głos w mojej głowie. Natrętne koszmary ostatnimi czasy nie mają dla mnie serca. Złapałam się za ramiona czując delikatny chłód. Wygląda na to, że szalony wiatr delikatnie uchylił wejście do namiotu. Chcą już zamknąć zasuwkę usłyszałam głośny szelest.     —Hinata..—    Szepnęłam, jednak śpiąca królewna przekręciła się w tym czasie na drugi bok. Zaśmiałam się pod nosem. Krople deszczu dalej opadały z wydźwiękiem na ziemię. Wzięłam głęboki oddech i opuściłam schronienie chcąc sprawdzić przyczynę niepokojącego mnie hałasu. Pogoda panująca na dworze była niczym przedstawienie. Głośne pioruny przeplatały się na zmianę z szybko spadającymi kroplami deszczu. Rozejrzałam się dookoła, jednak widząc brak kogokolwiek na straży poczułam jak serce przyśpieszyło swój puls. Gaara.. Stwierdziłam widząc czerwonowłosego kierującego się w stronę lasu. Nie pozwolę Ci uciec. Uśmiechnęłam się do siebie wskakując na gałąź drzewa i goniąc za chłopakiem.
                  —Wiesz, że to nie ładnie odchodzić bez pożegnania..—    Stwierdziłam stając za uciekinierem. Włosy całkowicie mu oklapły tworząc jego wygląd jeszcze bardziej komicznym. Jednak on tylko mruknął pod nosem. Wygląda na to, że jednak nie chciał uciec. - Uświadomiłam się gdy ten zaczął niebezpiecznie zmniejszać dzielący nas dystans. Nim się spostrzegłam stał naprzeciwko mnie, a wokół nas utworzyła się piaskowa komora.    —Nie nadajesz się na shinobi..—    Rzekł z pogardą, a ja poczułam jak gdyby ktoś wbił mi ostrze w plecy. Jego słowa były spowodowane lecącymi w nas shurikenami których nie zauważyłam. Spuściłam głowę łapiąc znajdujące się w schowku na moim udzie kunai, a gdy piasek, opadł pod wpływem deszczu, ruszyłam w pogoń za napastnikiem. Czułam jak serce wyskoczy mi zaraz z klatki piersiowej. Musiałam mocno się zapierać by przypadkiem nie ześlizgnąć się z gałęzi. Nareszcie dotarłam na dużą polanę, w której centrum znajdował się wysoki mężczyzna w czarnej płachcie. Zeskoczyłam powoli na ziemię mocno trzymając swoje narzędzie obronne. Nieznajoma postać odwróciła się ukazując mi swoją twarz. Sharingan. Złapałam oddech widząc czerwone oczy chłopaka, opadające powieki sprawiały, że ten obraz wydawał się być bardziej przerażający.    —Jak się masz Yuki?— Jego ciepły głos sprawił, że całkowicie osłupiałam. Czy swoje imię mam wypisane na czole, że jest ono dla niego takie oczywiste?    —Zapomniałaś już o Itachim?—   Uśmiechnął się zbliżając w moją stronę. Nie byłam w stanie się poruszyć, widok ciemnowłosego wprawił mnie w zakłopotanie. Nagle brunet odskoczył a przed moją twarzą ukazała się piaskowa ściana. Gaara stał na uboczu polany starając się odepchnąć napastnika. Upadłam bezwładnie na kolana czując przeżywający ból głowy.

                  Nie bój się Yuki... Wiesz, że chce Ci pomóc..-ciepły głos przepełniał moją głowę. Przed oczami zobaczyłam bruneta, jednak tym razem wyciągał do mnie dłoń. Mała zakrwawiona rączka powędrowała prosto do niego. Wziął malutką dziewczynkę na ręce, sprawiając że czułam się jak obserwator. 
Wspomnienia których nie znałam wypełniały moją głowę. Czułam, że zaraz eksploduję, a tworzący  ból był nie do powstrzymania. Sceny, ludzie.. Nikogo nie kojarzyłam, jednak definitywnie były to sytuacje w których brałam udział.
             *****************************************************************

                   —Nie masz szans potworze!—  Odparł czerwonooki napierając na piaskowego chłopca. Ten robił uniki jednak zwinność właściciela Sharingana była nie do opisania. Jak gdyby wiedział w którą stronę ruszy się jego rywal. Szybko się doprowadziłam do porządku widząc toczącą się walkę. Złapałam za leżące na ziemi kunai i rzuciłam się z nim na napastnika. Chłopak oczywiście odepchnął mój atak, jednak sprawiłam, że to ja stałam teraz się jego celem. Nasze ostrza uderzały o siebie tworząc przy tym irytujący hałas.    —Suiton: Suidan no Jutsu! —   Na ten dźwięk momentalnie odskoczyłam starając się omijać strumienie wypuszczane przez Itachiego. Chłopak z wyraźnym zaangażowaniem starał się mnie pokonać, jednak treningi z Lee popłaciły i w perfekcyjny sposób uniknęłam jego natarcia. Jednak szybko zorientowałam się, że nie ja byłam jego celem, lecz syn kazekage. Walczący ze mną klon odwracał moją uwagę. Oryginał ruszył w stronę Gaary trzymając w dłoni miecz, a piach chłopaka mimowolnie opadał pod ciężarem deszczu.

Krew rozlała się na boki. Ostrze miecza znajdowało się tuż przy brzuchu chłopaka, jednak to z moich ust mimowolnie wyleciała krew. Czułam jak ból przeszywa moje wnętrzności. W tym momencie chciałam wrócić do swojej spokojnej kawiarni.                 —To Ty... —   Usłyszałam niezrozumiały szept Gaary, a stojący naprzeciwko mnie brunet uśmiechnął się do mnie pogodnie.    —Nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać —  Zaśmiał się pod nosem chcąc wyciągnąć miecz. Złapałam go mocno za dłoń uśmiechając się do niego.    —Ranton: Reizā Sākasu.. — Utworzyłam pieczęć której pioruny od razu odepchnęły chłopaka. Czując jak moje oczy mimowolnie się zamykają upadłam powoli na stojące za mną ciało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz